

Skąd przyszliśmy, kim jesteśmy
?
438
skierowane do Wysokiego Urzędu Królewskiego w dniu 9 maja 1659 r.
i Felbiger żądał zadośćuczynienia moralnego i materialnego. Tym ra-
zem obyło się bez sądu i tortur, na jakie kilka lat wcześniej wójt skazał
nieszczęsnego Henninga.
Dużą liczbę opowieści z terenu Ziemi Górowskiej stanowią le-
gendy związane z pałacami i miejscowymi kościołami. Mieszkańcy wsi
Bełcz Wielki snują baśń o białej zjawie, która nocną porą pojawia się
w opuszczonym pałacu. Ponoć to duch służącej, która została tam za-
mordowana, inni mówią natomiast, że to duch jednej z właścicielek,
pozbawionej życia przez niewiernego męża. Są opowieści dotyczące
niewytłumaczalnych zjawisk przyrody, np. „Kaprys pogody”:
„Pewien mężczyzna w 1678 roku jechał bryczką przez Przyczy-
nę Dolną do Góry. Podczas podróży z terenu leżącego po prawej stro-
nie drogi zobaczył wielką chmurę z bardzo gwałtowną trąbą po-
wietrzną. Zeskoczył z powozu i chwycił się mocno pobliskiego płotu.
Wichura przewróciła wóz i nagle wróciła z powrotem w stronę owego
pola. Mężczyzna szybko zebrał swoje rzeczy i uciekł z tego miejsca.
W późniejszym czasie wiele osób mówiło o tym, że w czasie podróży
do Góry przez Przyczynę Dolną spotykała ich nagła wichura, która
przewracała wozy i wracała, skąd przyszła. Jak dotąd nikt nie ustalił,
co mogło być przyczyną tego niecodziennego zjawiska i już na zawsze
zostanie to jedną z wielu niewyjaśnionych i zagadkowych wydarzeń”.
Są też opowieści o złych mocach i niewyjaśnionych zgonach – „Prze-
klęte drzewo”:
„Kilka dni temu usłyszałem historię związaną z pewnym drze-
wem z okolic Karowa w gm. Niechlów. Drzewem tym jest bardzo stary,
potężny dąb. Miejscowi ludzie mówią, że jest to przeklęte drzewo,
ponieważ przenosi na ludzi różne potem spalić w piecu. Nieszczęśnicy
ci w niedługim czasie, po spaleniu gałęzi z tego dębu, chorowali na
różne choroby, które nieraz doprowadzały do śmierci. Do dzisiaj lu-
dzie wierzą, że to właśnie przez to drzewo wzrosła zachorowalność
i śmiertelność na wsi. Obecnie dąb ten otoczony jest płotem i nikt nie
zabiera opadających gałęzi. Zrzucone przez wiatr konary ludzie pod-