Table of Contents Table of Contents
Previous Page  421 / 576 Next Page
Information
Show Menu
Previous Page 421 / 576 Next Page
Page Background

R

OZDZIAŁ

IV. Kultura

419

Zwożono to potem wozami konnymi i zrzucano do stodoły. Póź-

niej wkroczyły kosiarki, ale dalszy rytuał prac był taki sam. Końcowym

etapem była młocka. Wówczas to schodzili się sąsiedzi i pomagali.

Mężczyźni zrzucali snopy na maszynę, kobiety na młockarni przecina-

ły sznury od snopów, a młodzież i dzieci były zatrudnione przy ple-

wach. Najsilniejsi mężczyźni nosili na plecach worki z wymłóconym

ziarnem do stodoły lub na strych. Były to czynności bardzo praco-

chłonne i wymagające pracy wielu osób, dlatego gospodarze wspierali

się wzajemnie. Takie sąsiedzkie czynności nazywano „odrobkiem”. Nie

płacono za wykonywaną pracę, lecz odrabiano pracą u kolejnego go-

spodarza. Po zakończeniu prac dla wszystkich była organizowana uro-

czysta kolacja (często po świniobiciu), przypominająca dzisiejsze we-

sele. Było to gospodarskie podziękowanie za pracę. Kolacja przedłuża-

ła się do późnych godzin nocnych, często zakrapiana wódką (jak ma-

wiano „na przeczyszczenie kurzu”), długimi rozmowami sąsiedzkimi

i śpiewem. Ten zwyczaj „odrobku” już w dzisiejszych czasach nie ist-

nieje, na pole wkracza kombajn, gdzie słoma jest prasowana w bele,

a gospodarz płaci za wykonywaną czynność. Nie ma więc też i okazji

do takich spotkań sąsiedzkich.

Młocka

(fot. z arch. Ewy Osuch)