

Skąd przyszliśmy, kim jesteśmy?
418
po II wojnie światowej i jeszcze w latach 50. i 60. można było spotkać
na wsiach grupy sąsiadek skubiących pierze. Z tych lat zapamiętałam
jako dziecko Helenę Gnat z Irządz, która kończyła wieczór darcia ry-
mowanką:
Koniec darcia
/
Dajta żarcia
, albowiem takie wieczory czę-
sto kończyły się sutą kolacją. Darcie pierza w tych latach to nie tylko
tradycja, wynikało to również z braku zaopatrzenia. Każda gospodyni
sama przygotowywała pierzyny, kołdry, poduszki i beciki wypełnione
pierzem. Często też były przygotowywane wyprawy dla córek, ale te –
oprócz wsypy – były dodatkowo pokrywane adamaszkiem. W latach
późniejszych jeszcze były „skubaczki”, ale czynności te wykonywały
indywidualnie, za odpłatnością. Dzisiaj, kiedy w sklepach mamy tak
bogaty wybór kołder, nie spotykamy już skubaczek, wyjątek stanowią
spotkania folklorystyczne, gdzie podczas występów, dzieci prezentują
i przypominają nam o tych dawnych czynnościach.
Żniwa i zbiór ziemniaków
– zwyczaj tzw. odrobku – sąsiedzka
pomoc przy określonych pracach. Po 1945 r., kiedy na teren górowski
przyjechali repatrianci z różnych części kraju, prace żniwne odbywały
się za pomocą kosy i sierpa. Kosiarze wkraczali na pole z kosami,
a kobiety kręciły powrozy ze zboża i ustawiały snopy.
Kosiarze
(fot. z arch. Ewy Osuch)